Od kilku lat posługuję się analogią upodabniającą sesję pracy z ciałem do rozmowy. Rozmowy mogą być luźne, powierzchowne, głębokie, zabawne, ostrożne, nudne, poruszające, stanowiące wyzwanie, kojące, poważne, miłe, podnoszące na duchu, piękne, pamiętne, rutynowe… Podobnie dzieje się z pracą z ciałem.

Zwykle dobra rozmowa wymaga zaufania oraz pewnej długości czasu, żeby mogła się rozwinąć. Podczas gdy głęboka, poruszająca, wnikliwa rozmowa może być czymś pięknym, a taka, która nie unika trudnych tematów potrafi nawet zmienić życie, tak samo potrzebne są uspokajające pogaduszki z osobą, która nas wspiera, albo po prostu zabawne pogawędki z kumplami / kumpelami. Wszystko w odpowiednich proporcjach jest nam potrzebne… nawet trochę nudy od czasu do czasu.

Chociaż wcale nie oczekuję, że każda sesja, którą wykonuję ma wywrzeć konkretny wpływ na czyjeś życie (byłoby to niedorzeczne, chociaż możliwość jako taka istnieje i warto być na nią otwartym), z pewnością staram się, aby każda sesja była wspierająca. To, czy nasza rozmowa pójdzie bardziej w kierunku wesołym, uspokajającym lub stanowiącym wyzwanie będzie zależało od rodzaju komunikacji, jaką uda nam się nawiązać w danym momencie (a to z kolei – od tego, w jakim miejscu naszego życia się znajdujemy). Często się zdarza, że ta komunikacja zawiera wszystkie wymienione składniki – w różnych proporcjach. Mnie osobiście się to podoba.

A skoro przy tym jesteśmy: kiedy mówimy o masażu i pracy z ciałem, często mówimy o osobie dającej i osobie odbierającej masaż (po angielsku jeszcze wyraźniej mówi się “giver” i “receiver”). A ja jestem zdania, że ponieważ postrzegamy pracę z ciałem jako niewerbalną komunikację, musimy zdać sobie sprawę, że role nadawcy i odbiorcy zamieniają się i przeplatają nieustannie, a właściwie obie osoby uczestniczące w tej wymianie informacji są jednocześnie nadawcami i odbiorcami. Wbrew niektórym opiniom osoba, która leży nie jest biernym odbiorcą bodźców dotykowych. Dlatego dobrze jest, kiedy masażyst(k)a nie ogranicza się do wykonywania technik, ale daje sobie czas na bycie z drugą osobą i na wsłuchiwanie się w wiadomości płynące z jej organizmu i wynikające z całej wymiany. Wtedy nasze ręce (oraz całe nasze jestestwo) stają się bardzo zaawansowanymi czujnikami. Pozwalając sobie na spowolnienie, na nierobienie, na ciszę, wchodzimy właściwie w głębszą komunikację, lepiej rozumiemy potrzeby drugiej osoby i jesteśmy w stanie odpowiednio reagować.

 Tak, zajmujemy się tymi tematami podczas naszych kursów masażu oraz warsztatów sztuki dotyku. Informację o terminach znajdziesz w naszym kalendarzu.

[Oryginalny tekst ukazał się jako notatka na moim fanpage’u  w pierwszej połowie 2020 r.]